poniedziałek, 23 stycznia 2017

POWIDŁA ŚLIWKOWE Z KORZENIÓWKI

Zapraszam do zrobienia tradycyjnych powideł śliwkowych. Tradycyjnych w smaku, czyli takich jak robione były kiedyś przez nasze babcie i mamy. Zrobienie powideł, to praca przede wszystkim dla cierpliwych, dla ludzi, którzy nie lubią się spieszyć i wkładają całe swe serce w to co robią. Długotrwałe smażenie powideł pozwala wydobyć ze śliwek ich naturalną słodycz, która w połączeniu ze skoncentrowanym ich aromatem pozwala uzyskać wyjątkowy i niepowtarzalny smak tego przetworu.
 
Najlepszym gatunkiem jest śliwka węgierka, a wśród jej odmian, najlepsza jest węgierka zwykła, zwana korzeniówką i uwierzcie mi, nie masz śliwki w tym kraju nad tę odmianę węgierki. Trudno szukać takich owoców gdziekolwiek indziej, z żadnej innej śliwki nie powstają tak fantastyczne powidła, na zrobienie których podaję poniżej przepis. Owoc to coraz rzadszy, bo i zainteresowanie nim z roku na rok maleje. Coraz trudniej dostać prawdziwą korzeniówkę, bo jest mała, brzydka, niepozorna, trochę gorzka i droga w uprawie. A wiadomo, że moda jest na owoce, które są ładne, bez plamek, błyszczące, tanie w uprawie i koniecznie w rozmiarze XXL. A tu proszę niespodzianka. Mała niepozorna śliwka, która mimo tego, że jest mała, jest właśnie wielka, bo wszystkie potrawy przygotowane ze śliwki węgierki (korzeniówki) są tak pyszne, że aż zapiera dech przy delektowaniu się każdą z nich. Zapraszam do smażenia!  
 
 
Składniki:
- Śliwka węgierka korzeniówka - 6kg 
- Duży szeroki garnek o pojemności minimum: 6 l 
- Duża drewniana łyżka do mieszania - 1 szt. 
 
Zapraszam do zrobienia naszych powideł, tych tradycyjnych, prawdziwych, bez cukru. Tak, tak, bez cukru. Z drugiej jednak strony, czy z cukrem, czy bez cukru, to będzie zawsze zależeć od słodyczy zawartej w samych śliwkach. Jak zabezpieczyć się w towar, który będzie zawierał jak najwięcej słodyczy? Śliwki muszą być bardzo dojrzałe, pestki powinny same odchodzić od miąższu. Najlepiej kupić korzeniówkę gdy jest już koniec jej sezonu. Najlepsza jest ta mięciutka i z lekko pomarszczoną skórką u nasady ogonka.
 
 
Chyba nikt poza Niemcami nie rozumie, o co nam tak naprawdę chodzi z robieniem tych powideł. Szerokie rondle, szerokie garnki (niektórzy mają specjalne do tego celu, wykonane z miedzi), tydzień smażenia i o co tyle zamieszania? Proszę spróbować, proszę się przekonać samodzielnie.
 
Śliwki umyć i przebrać usuwając resztki liści i ogonki. Każdą przeciąć na pół, wyrzucić pestki a kawałki owoców przełożyć do garnka. Tak jak już wspominałem garnek lub rondel powinien być duży i szeroki. Używamy takiego rodzaju garnka, bo ważne żeby była duża powierzchnia parowania. Dobrze jest gdy garnek ma grube dno, co w pewnym stopniu zabezpieczać nas będzie przed przywieraniem powideł podczas smażenia. Jeśli śliwki były mało soczyste to dodać do nich kilka łyżek wody, by nie przywarły na samym początku. Garnek przykryć pokrywką i postawić na małym ogniu. Powoli dusić owoce, co zwykle zajmuje około 30-60 minut. Zabieg ten ma na celu uwolnienie soku z owoców. Następnie zdjąć pokrywkę i zacząć odparowywanie. Czynność tę wykonywać około 2 godzin, cały czas na dość małym ogniu, od czasu do czasu mieszając zawartość drewnianą łyżką. Po tym czasie śliwki są już rozgotowane. Wyłączyć ogień i zostawić je na noc bez przykrycia, żeby sobie spokojnie odparowywały.
 
 
Następnego dnia znów zacząć podgrzewać na malutkim ogniu i smażyć kolejne 2 godziny, licząc od momentu gdy powidła zaczną parować. W miarę jak powidła będą się coraz bardziej zagęszczać, zwiększyć częstość mieszania. Zabieg ten jest bardzo istotny bo podczas niego miękkie śliwki ulegają rozdrobnieniu i oddzielają się od skórek. Mieszanie jest również zabiegiem zapobiegającym przypaleniu się naszej masy śliwkowej. Gdyby, niestety, coś zaczęło przywierać do dna (co nie raz mi się przytrafiło) to należy jak najszybciej przełożyć śliwki do innego garnka, delikatnie żeby nie zebrać tej przypalonej warstwy a potem smażyć dalej. Po 2 godzinach znów wyłączyć ogień i odstawić garnek tak jak pierwszego dnia.
 
Trzeciego dnia znów zacząć podgrzewać na malutkim ogniu i smażyć kolejne 2 godziny, licząc od momentu gdy powidła zaczną parować. W połowie czasu, smakujemy nasze powidła, czy są wystarczająco słodkie. Jeśli uważamy, że są zbyt kwaśne, to dodajemy cukru do smaku. Proponuje dodawać go w porcjach po 50 gram i za każdym razem sprawdzać smak, czy został osiągnięty satysfakcjonujący nas poziom słodkości. W tym dniu odparowywania należy skupić się bardzo na mieszaniu. Po dodaniu cukru oraz pod koniec smażenia, powidła są już tak gęste, że zaprzestanie mieszania nawet na minutę, może grozić przypaleniem. Mieszamy i smażymy powidła do momentu uzyskania właściwej konsystencji, kiedy będą ciemne i szkliste, a nabrane łyżką będą spadać z niej płatami, a nie spływać. Innym sposobem sprawdzenia właściwej konsystencji jest ważenie masy śliwkowej. Gdy wyjściowa masa 6 kg zostanie odparowana do wagi 2,5 - 2 kg (jest to zależne od soczystości śliwek), to mamy pewność, że powidła są gotowe. Oczywiście dane te są prawdziwe tylko dla śliwki korzeniówki.
 
 
Gdyby zdarzyło się tak, że po trzech dniach smażenia nie uzyskamy pożądanej konsystencji, to zostawić powidła na noc do wystygnięcia i odparowania. Następnego dnia rano, jeżeli gęstość jest niezadowalająca to powtórzyć czynności tak jak w poprzednich dniach. Na końcu uzyskujemy słodziutkie, pyszne powidła. Co prawda ubyło nam dużo z pierwotnej masy ale zostało to co najlepsze i najgęstsze. Usmażone powidła, wrzące, przełożyć do słoików i zakręcić. Słoiki odstawić do góry dnem, do ostudzenia. Można też nakładać ciepłe powidła do słoików, a następnie poddać pasteryzacji w 90 - 95°C przez 20 minut. Z 6 kg owoców można otrzymać 10 – 12 słoików (0,2 l) przepysznych, naturalnie słodziuteńkich powideł. Takich powideł nie kupicie w żadnym sklepie, proszę mi wierzyć.
 
 

2 komentarze:

  1. Powidła zrobione w/g przepisu są po prostu genialne.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda. Najlepsze powidla z malutkiej węgierski Korzeniowski. Smak,ktorego się nie zapomina

    OdpowiedzUsuń